Wpis miał być o czymś innym, ale skoro jakiś czas World
Health Organization wpisała uzależnienie od gier na listę (cdaction.pl) to powinienem coś o tym napisać. I nie bardzo wiedziałem co – bowiem już od
dawna było mi wiadome, że da się uzależnić od gier komputerowych (tak, jak
niemal od wszystkiego innego), o czym wielokrotnie wspominałem na swoim blogu.
Jednakże, w miniony poniedziałek została udostępniona
ankieta (o której możecie poczytać tutaj).
„Uwielbiam” psychologiczne ankiety, więc zabrałem się za wypełnianie.
Kiedy przebrnąłem przez całość (a musicie wiedzieć, że
odpowiadałem szczerze) dowiedziałem się, że moje uzależnienie to 6/20, co
oznacza, że jestem lekko powyżej „normy” (od 5 do 20 oznacza, że ma się szansę
na uzależnienie). Hura? Przy okazji dowiedziałem się, że moją największą
motywacją jest chęć zrelaksowania się (77/100) oraz ze względu na możliwość
przeniesienia się do nieistniejącego świata (70/100). Okazało się także, że nie
motywuje mnie chęć rywalizacji (37/100). Cóż, nie kończyłem psychologii, ale
myślę, że bez testu mógłbym spokojnie powiedzieć to samo…
Ale przy okazji przypomniało mi się inne spotkania z
„ankietowaną psychologią”. Parę lat temu na jakimś kurcie (albo warsztatach –
nie pamiętam, ale mam kartkę) przechodziłem test „stylów komunikacji”. Wyniki
miały pokazać czy jestem bardziej nastawiony na: działanie (pragmatyczny,
niecierpliwy, energiczny), proces (systematyczny, logiczny, cierpliwy,
ostrożny), ludzi (spontaniczny, empatyczny, wrażliwy, spostrzegawczy) czy
pomysły (z wyobraźnią, charyzmatyczny, egocentryczny, twórczy).
Sam test wygląda tak – na kartkach znajduje się
osiemdziesiąt stwierdzeń, podzielonych na czterdzieści par zdań nie będących
przeciwieństwami. Z każdej pary należy wybrać po jednym, które najbardziej nam
pasuje. Wyniki oblicza się na podstawie tabelki – każde stwierdzenie należy do
któregoś z „nastawień” i to, przy którym mamy najwięcej określa nasz „styl
komunikacji”. Ponadto, według kwestionariusza, nie ma dobrych i złych
odpowiedzi...
Niemniej, gdy przyszła moja kolej odczytania wyniku okazało
się, że (jak powiedziała prowadząca test Pani Psycholog) „jest to niemożliwe”.
Tak – zepsułem system, bo okazało się, że przy każdym stylu miałem po 10
stwierdzeń ;). I to sprawdzałem wielokrotnie. Można powiedzieć, że w tym
wypadku psychologia walczyła z faktem MajinYody, i skapitulowała ;).
Kończąc ten szybki i krótki wpis dodam jeszcze, że podczas
wypełniania „growej” ankiety doszedłem do wniosku, iż równie dobrze mogły to
być pytania o książki. „Czy miałeś kiedyś potrzebę rywalizacji z innymi
czytelnikami? Czy zdarzyło Ci się zarwać noc czytając książki?”. Przynajmniej
byłoby zabawnie ;).
Do zobaczenia za tydzień!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz