sobota, 24 marca 2018

Przedwielkanocne przemyślenia


Jak wiecie, jutro jest Niedziela Palmowa, rozpoczynająca Wielki Tydzień. I choć aura jest wybitnie bożonarodzeniowa to katolicy (w tym ja) powoli szykują się do tych najważniejszych Świąt. Ale nie będę o tym pisał. No, nie do końca.

Jedną z potraw, które muszą w Niedzielę Wielkanocną znaleźć się na świątecznym stole jest żurek. A skoro od tysięcy lat filozofowie różnych kultur zastanawiają się nad sensem życia, ja zdecydowałem się na coś dużo mniej… hmm.. oklepanego – czy da się opisać smak żurku?

Ale jak ugryźć ten problem (niektórzy lubią z chlebem)? Może zacznę od podstaw, czyli składników. Jako, że kucharz ze mnie gorszy niż matematyk zajrzę do encyklopedii wszelkiej wiedzy i kotów – Internetu. Wygląda jednak na to, że na żurek nie ma jednego przepisu, co może sugerować, że mam do czynienia z potrawą wielosmakową. Nigdy wcześniej tak nie patrzyłem na żurek. Myślałem, że ta zupa to tylko jajek i wody. Jak dalece się myliłem pokazuje pełny wykaz składników potrzebnych do przygotowania żurku. Na szczycie listy znajduje się 1,5 litra wywaru warzywnego – dzięki niemu żurek ma posmak wywaru warzywnego. Następnie ½ litra zakwasu na żurek, który definiuje, że żurek to żurek. Dalej jest  1/2 kilogramów białej kiełbasy (pokrojona na plasterki) – bardzo ważny składnik. Bez niego ta potrawa nie smakowałaby białą kiełbasą. Kolejnym składnikiem jest 100 gramów wędzonego boczku (pokrojony w paski) – dzięki czemu dowiadujemy się, że żurek z wędzonym boczkiem pokrojonym w kostkę żurkiem nie jest.

Myślę, że dalsza część składników to tylko wymysł osoby piszącej ten przepis, by zwiększyć ilość tekstu i dostać kasę od sponsorów. Jako, że gotować nie umiem (poza wodą w czajniku) mogę sobie tylko poteoretyzować jaki bukiet smaków, zapach i kolor ma ta zupa. A musi to być cudowne. Smak połączonych smaków jajek i białej kiełbasy. I reszty wymienionych składników. A ten zapach. Mhmmm… doskonałe połączenie zapachu wędzonego boczku z nutką zakwasu na żurek. Jeżeli chodzi o kolor to widzę przed oczami pływające w białej mazi kawałki boczku, kiełbasy i jajek.

Kończąc ten niezbyt długi (ale mieszczący się w standardach UE i UFO) wywód pragnę dodać tylko jedno. Żurek jest wyjątkową zupą - smakuje jak żadna inna, a jednocześnie żadna inna nie smakuje tak, jak żurek.

I tym akcentem życzę Wam rodzinnych i ciepłych (jak nie pogodowo to przynajmniej uczuciowo) Świąt Wielkiej Nocy. I mokrego dyngusa (jeśli ktoś to lubi).

Do zobaczenia za dwa tygodnie!

sobota, 10 marca 2018

Biały Dom Wariatów


Nie lubię, gdy takie sytuacje się zdarzają na blogu… już miałem gotowy wpis – wystarczyło poczekać kilka godzin… a tu takie „coś”. Fakt, że przetoczyło się to przez polskie portale (a dowiedziałem się tego z cdaction.pl), więc głupio byłoby, gdybym ja to przemilczał. Więc wpis powstał „na szybko”.

Piszę tu, naturalnie, o najnowszym filmie, który Biały Dom zamieścił na swoim koncie na YT, a który chyba już wszyscy widzieliście.

Ale, by dopełnić formalności:


Przyznam się Wam, że początkowo nie chciało mi się komentować doniesień o „szkolnej strzelaninie spowodowanej grami”, ponieważ już o tym kiedyś pisałem. Niestety, powyższy filmik uświadomił mi moją pomyłkę – muszę o tym napisać.

Odsunę jednak na bok to, o czym już pisałem. Zajmę się samym „dziełem” Białego Domu – tendencyjnym, nie mającym żadnego sensu wideo o „szkodliwości gier”. No serio – brak jakiegokolwiek komentarza, odniesienia się czy nawet podania tytułów owych brutalnych gier. Nie wspominając już, że chyba wszystkie produkcje z tego materiału mają oznaczenia ESRB „M” i wyżej. Czyli nie są przeznaczone dla dzieci!

Szczególnie rozwaliła mnie obecność Fallouta 4 – i to w dodatku nagranego specjalnie w momencie, gdy gracz zabijajac cywila... łamie prawo panujące w postapokalitycznym Bostonie/Diamond City! Za co, zapewne, został za chwilę ukarany przez strażników.

Skoro już się tym tematem zająłem to postanowiłem zrobić szybki research - i okazało się, że strzelec, Nikolas Cruz, należał do "Junior Reserve Officers' Training Corps" oraz szkolnej drużyny strzeleckiej (źródło: The Telegraph). Czyli tak samo, jak w większości omawianych we wspomnianym wpisie przypadków! Co ciekawsze - miał też więcej wspólnego z tamtymi mordercami - został relegowany ze szkoły, miał problemy psychiczne... Szukając dalej znalazłem materiał CNN dotyczący tej sprawy - i okazuje się, ze w ciągu 10 lat policja byłą wzywana do domu Cruzów... 45 razy! Przy czym lokalny szeryf "przyznaje się" do 23. "Olewactwo" amerykańskiej policji pojawia się także w innej kwestii - w lutym 2016 roku sąsiedzi wzywali lokalne władze bezpośrednio do Cruza w obawie, że ten "zbiera broń i szykuje się do strzelaniny" (usatoday.com).

FBI też się nie popisało: 5 stycznia - ponad miesiąc przed strzelaniną! - otrzymali telefon o planowanej przez Cruza strzelaninie w szkole. I nic nie zrobili! Do czego się przyznali dopiero dwa dni (!) po masakrze. Brawo, przez was zginęło 17 osób (źródło: New York Times, FBI).

I właśnie tym prezydent Trump powinien się zająć - zarówno kwestią dostępu do broni (nie, uzbrajanie nauczycieli to raczej nie jest dobre rozwiązanie), jak i kwestią braku działań ze strony policji oraz FBI - jak to jest możliwe, że przy takich podejrzeniach i informacjach NIKT przynajmniej nie obserwował Cruza?

Zrobiło się dość poważnie, więc trzeba czegoś ciut zabawniejszego - oto fragment odcinka „Klanu”, który ostatnio pojawił się w serwisie JoeMonster.org – nie wiem czy już go widzieliście ;).


Normalnie pod koniec myślałem, że emocje rozsadzą mi mózg – zawsze się tak czuję podczas grania w gry komputerowe. Czy nacisnę ten enter w odpowiednim momencie? Czy wygram dzięki temu? A co jeśli pomylę go z shiftem albo backspacem? Tyle stresu! :)

Choć może ona ma już takiego "skilla", że wystarczy, że naciśnie jeden przycisk i wygrywa! Pewnie jest healerem w jakimś MMORPG i używa jednego macro - szacun! :D

A tak bardziej serio – bardzo ciekawy obraz gracza prezentowany jest w tych wszystkich serialach (vide„Szpital”), nie uważacie? Nic dziwnego, ze później rozmaite osoby doszukują się we wszystkim winy „naszej” rozrywki.

Za wcześnie?

 Znacie już moje zdanie o starych grach wydanych w „wersji HD” . Ostatnio jednak naszła mnie inna myśl – a co z grami „early access”? Czy na...