sobota, 3 grudnia 2016

[TopFool] Organizacji z gier, do których nikt nie powinien chcieć się dołączyć!

Miejsce 5
Groove Street Gang

No serio – ubrani n zielono gangsterzy, których jedynym przeznaczeniem jest usługiwać (czyt. z uśmiechem na ustach iść na rzeź) jakiemuś niezbyt rozgarniętemu gościowi, którego całe lata nie było na dzielni? No bez jaj!

Miejsce 4
Rooks

To samo, co wyżej, tylko w XIX wieku. I zamiast jednego przygłupiego przywódcy jest dwójka. Jedno z nich to niby fajna laseczka, ale ma wredny charakter. Zupełnie jak jej brat, który z kolei myśli tylko o rozwałkach.

Tu również każdy członek gangu traktowany jest jak mięso armatnie. I jeszcze te zielone stroje. Unikać!

Miejsce 3
Mroczne Bractwo

Cisi zabójcy odziani w lekkie zbroje lub szaty z pomocą sztyletów zabijają nic nie podejrzewające ofiary. Wygląda to na doskonałe miejsce dla elfach lub ludzkich skrytobójców.

Dopóki do organizacji nie zostanie przyjęty wielki ork z dwuręcznym toporem większym od przeciętnego Khajiita i w ciężkiej zbroi, który ma w sobie tyle finezji co smok w czasie ataku na Dawnstar. Przywódcy są też, lekko mówiąc, debilami przyjmując do mega tajnej i nielegalnej organizacji kogoś, kto zabił schorowaną i starą kobietę w jakimś sierocińcu. Patologia!

Miejsce 2
Mafia

Eleganckie garnitury, piękne samochody i szybkie kobiety – tego właśnie nie dostaniesz od mafii, bo szef woli faworyzować nowego oszołoma, który dopiero co był taksówkarzem i najprawdopodobniej nie ma jaj by kogoś zabić. A ty… no cóż, siedź sobie w restauracji, zajadaj spaghetti i czekaj aż ktoś cię wreszcie zauważy. Nigdy to się nie stanie, uwierz mi – wszystkie twoje obowiązki przejmie ten „nowy”, bo i czemu nie?

Miejsce 1
Inkwizycja

Banda imbecyli, którzy ślepo poszli za osobą, której świeci się ręka. Czy trzeba innej rekomendacji, by pójść gdzie indziej?


A Wy – do której organizacji z gier odradzalibyście się dołączyć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za wcześnie?

 Znacie już moje zdanie o starych grach wydanych w „wersji HD” . Ostatnio jednak naszła mnie inna myśl – a co z grami „early access”? Czy na...